Ukraina

Deweloper ukradł miliony

Prezesa zarządu jednej ze spółek deweloperskich Andrzeja M. oskarżono o milionowe oszustwa na klientach. Łączna szkoda, którą ponieśli pokrzywdzeni, wynosi około 17 mln.

Dodatkowo mężczyzna odpowie za wyprowadzenie z majątku kolejnych pieniędzy – poinformowała krakowska prokuratura.  W akcie oskarżenia znalazły się również zarzuty dla byłego głównego księgowego spółki, któremu prokuratura zarzuciła współudział w ponad dwudziestu oszustwach popełnionych wspólnie z Andrzejem M.

– Akt oskarżenia w tej sprawie przekazano do sądu – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko. Andrzej M. został oskarżony o oszukanie kilkudziesięciu klientów, którzy chcieli kupić mieszkania na budowanym przez niego osiedlu mieszkaniowym w Krzeszowicach, oraz banku i jednego z kontrahentów prowadzonej przez niego spółki. Łączna szkoda, którą ponieśli pokrzywdzeni, wyniosła około 17 mln zł.
Ponadto deweloper został oskarżony o wyprowadzenie z majątku spółki, której był prezesem, kwoty blisko 7 mln zł.
Jak poinformowała prokuratura, Andrzej M. był udziałowcem oraz prezesem zarządu spółki, która zajmowała się przygotowaniem i realizacją inwestycji budowlanych, w tym jednego z osiedli mieszkaniowych w Krzeszowicach.
Tło sprawy
Budowę osiedla rozpoczęto pod koniec 2007 roku. Problemy z jej realizacją rozpoczęły się już w 2008 roku, ale w firmie nadal zawierano przedwstępne umowy sprzedaży mieszkań i pobierano wpłaty, zapewniając nabywców o dobrej kondycji spółki i nie informując ich o jej rzeczywistym stanie finansowym. Ostatecznie inwestycja nie została zakończona, pokrzywdzeni – mimo wypowiedzenia umów z powodu niewywiązania się inwestora z zobowiązań – nie otrzymali należnych im kwot, zaś egzekucje komornicze wobec spółki okazały się bezskuteczne.
Według ustaleń prokuratury, w trakcie budowy osiedla, z uwagi na kłopoty w zapewnieniu finansowania inwestycji, deweloper wszedł w porozumienie ze znajomymi, w tym z jednym z pośredników kredytowych. Celem porozumienia było znalezienie fikcyjnych klientów – czyli osób, które w zamian za umówione wynagrodzenie i na podstawie nieprawdziwych dokumentów miały uzyskać w bankach kredyty na zakup mieszkań w inwestycji dewelopera.
Osoby te rekrutowały się z kręgu rodziny, przyjaciół, znajomych. Najczęściej nie miały zdolności kredytowej, nigdzie nie pracowały lub też osiągały zbyt niskie wynagrodzenie. W związku z tym, „załatwiano” im nierzetelne dokumenty w postaci zaświadczeń o zatrudnieniu i osiąganych dochodach, umów o pracę itp. Dokumenty te były następnie przedkładane razem z wnioskiem o kredyt w banku za pośrednictwem współpracującego z deweloperem pośrednika finansowego.
Po otrzymaniu kredytu tzw. „podstawieni” klienci otrzymywali od Andrzeja M. umówioną zaliczkę, najczęściej to była kwota od 2 tys. do 3 tys. zł, i obietnicę uzyskania dalszej kwoty w wysokości około 20 tys. zł w momencie, gdy wybudowane mieszkanie zostanie już sprzedane prawdziwemu klientowi.
Jednak wiosną 2009 roku generalny wykonawca zaprzestał wykonywania prac budowlanych z uwagi na niewywiązywanie się dewelopera z obowiązku zapłaty. Kolejne firmy podejmujące się dokończenia stanu surowego budowy także odstępowały od umów. Ostatecznie roboty budowlane ustały całkowicie w drugiej połowie 2010 roku.
Zatrzymanie dewelopera we Francji
Deweloper, poszukiwany europejskimi nakazami aresztowania w innych postępowaniach, został zatrzymany w listopadzie ub. r. we Francji i sprowadzony do kraju, gdzie trafił do aresztu. Podczas przesłuchania nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień.
Współoskarżonym w sprawie jest były główny księgowy spółki, któremu prokuratura zarzuciła współudział w ponad dwudziestu oszustwach popełnionych wspólnie z Andrzejem M. Zdaniem prokuratury, jego rola sprowadzała się do sporządzania szeregu nieprawdziwych dokumentów, które były niezbędne do wyłudzeń kredytów w bankach. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów. Prokuratura nie stosowała wobec niego żadnych środków zapobiegawczych. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Andrzejowi M. grozi kara od jednego roku i jednego miesiąca do piętnastu lat pozbawienia wolności, natomiast głównemu księgowemu grozi kara od jednego roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło:onet.pl

x

Zobasz także

Dodatek a „samowolka”

Legalność zamieszkiwania – bez wpływu na przyznanie dodatku węglowego. Wyrok WSA zgodny ze stanowiskiem Rzecznika ...

Koniec z fajerwerkami

Lewica chce dać gminom narzędzia do ograniczenia stosowania petard i fajerwerków. Taki projekt złożyła już ...

Nie płacił czynszu- więzienie

Nie jest tajemnicą, że dotychczas najemca mógł w zasadzie nie płacić, a i tak niewiele ...

Ogródki działkowe zagrożone

We wrześniu weszła w życie znowelizowana ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Jak alarmuje Polski ...

Polemika to nie zniesławienie

Obywatel skrytykował działalność prezes spółdzielni mieszkaniowej, kwestionując jej rozliczenia finansowe i zasadność pewnych inwestycji  Czując ...