Spłacający kredyty chwilowo odetchną z ulgą. Za rok raty mogą być wyższe
Stopy procentowe w Polsce pozostały bez zmian. To już trzydziesty drugi miesiąc z rzędu, gdy główna stawka oprocentowania jest na rekordowo niskim poziomie 1,5 proc. Kredytobiorcy mogą odetchnąć z ulgą, choć rośnie presja na RPP. Coraz więcej ekonomistów ostrzega klientów przed nieuchronnym wzrostem płaconych rat w przyszłości.
Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów, główna stawka oprocentowania w Narodowym Banku Polskim, ustalana przez specjalnie powołaną do tego Radę Polityki Pieniężnej, pozostała na rekordowo niskim poziomie. Od marca 2015 roku wynosi 1,5 proc. Stopa depozytów to zaledwie 0,5 proc., a stopa lombardowa (kredytowa) 2,5 proc.
Te wartości obowiązują banki komercyjne, które w NBP lokują wolne środki lub pożyczają pieniądze według potrzeb. Ma to jednak bezpośrednie przełożenie na ofertę dla klientów. Utrzymanie dotychczasowych poziomów stóp procentowych oznacza, że raty kredytów nie powinny wzrosnąć. A jest to w interesie ponad 15 mln Polaków, którzy posiadają kredyty.
Z danych Związku Banków Polskich wynika, że różnego rodzaju aktywnych umów kredytowych jest ponad 27 mln. W tym około 8,3 mln to kredyty konsumpcyjne (wysoko oprocentowane) i około 2 mln kredytów mieszkaniowych (najtańsze, ale na duże kwoty i nawet kilkadziesiąt lat).
Łączna wartość wszystkich zobowiązań Polaków z tytułu kredytów na koniec ubiegłego roku wynosiła 576 mld zł. To tyle, ile wynosi koszt budowy 10 elektrowni atomowych lub 10 nowych linii metra w Warszawie.
Kredytobiorca, który dziś płaci miesięcznie około 920 zł, pięć lat temu miał ratę na poziomie 1350 zł. Z wyliczeń analityków Open Finance wynika, że dzięki rekordowo niskim stopom procentowym Polacy oszczędzają na kredytach mieszkaniowych około 7,6 mld zł rocznie. Oszczędności jakie dla posiadaczy kredytów związane są z niskim oprocentowaniem w bankach teraz cieszą, ale są jednocześnie przestrogą, jak mocno mogą wzrosnąć raty, jeśli stawki procentowe wrócą kiedyś do poziomów sprzed lat.
W zasadzie już w tej chwili decyzja o podwyżce, choć kontrowersyjna, bo niezapowiadana, miałaby swoje uzasadnienie. – Już dawno gospodarka nie dostarczała tak jednoznacznych argumentów za zmianą podejścia w polityce monetarnej, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w co najmniej modyfikacji retoryki RPP. Stawiamy przy tym nieweryfikowalną tezę, że nawet jeśli rada podniosłaby stopy już dzisiaj, a nie za rok, ekonomiści nie mieliby problemów z makroekonomicznym uzasadnieniem podjętej decyzji – wskazują eksperci Banku Gospodarstwa Krajowego.
Money.pl