Tym razem zamiast lepszej ściągalności podatków państwo liczy na gotówkę. Za każde pożyczone państwu 100 zł daje szansę na wygranie od 10 zł do 10 tys. zł.
Niemal dokładnie rok temu Ministerstwo Finansów zakończyło z sukcesem loterię paragonową. Polacy, licząc m.in. na wylosowanie jednego z 24 samochodów, w 18 miesięcy zarejestrowali aż 137 mln paragonów. Celem było budowanie świadomości dotyczącej płacenia i rozliczania podatków, co według rządzących udało się.
Minął rok i resort wrócił do pomysłu loterii. Tym razem jednak poszedł krok dalej. Paragony zamienił na obligacje skarbu państwa. Tym samym oprócz misji edukacyjnej i promocji oszczędzania, dodatkowo rząd pozyska pieniądze stosunkowo niskim kosztem na sfinansowanie wydatków, bo taki cel ma sprzedaż obligacji.
Faktycznie, gwarantowane oprocentowanie obligacji premiowych jest na niższym poziomie niż innych obligacji skarbowych. Taka sama stawka jest dla inwestycji na 3 miesiące, a przypomnijmy, że przy „premiowych” trzeba zamrozić pieniądze na 10 miesięcy.
Obligacje premiowe dają zarobić w skali roku 1,5 proc. Obligacje dwuletnie mają stawkę 2,1 proc. w skali roku. Pozostałe papiery na 3,4,6, 10 czy 12 lat, w których oprocentowanie jest zmienne, oferują w pierwszym okresie odsetkowym od 2,2 do nawet 3,2 proc.
Obligacje premiowe debiutują w czerwcu i na razie nie wiadomo, czy będą kolejne. Zapewne wszystko będzie zależeć od zainteresowania i opinii obserwatorów na ten temat, które na razie nie są zbyt pozytywne.
Ekspert zauważa, że takie nowości ze strony Ministerstwa Finansów nie zawsze odnoszą sukces. Przypomina, że na promocję obligacji dla rodzin pobierających 500 zł na dziecko wydano więcej pieniędzy niż wyniosła sama ich sprzedaż z pierwszej emisji.
Źródło: money.pl