Niezależny samorząd chce się dziś zamienić w wielką katastrofę – mówi starosta poznański Jan Grabkowski
Jan Grabkowski (fot. zdp.poznan.pl)
W każdym obszarze, o którym byśmy nie mówili, samorządom dokładane są zadania, za którymi nie idzie finansowanie. Patrzę na to z przykrością. Przez wiele lat niezależny samorząd oceniany był jako największy sukces transformacji politycznej w Polsce. Dzisiaj chce się go zamienić w wielką katastrofę – mówi dla PortalSamorzadowy.pl poznański starosta Jan Grabkowski.
Jan Grabkowski starostą poznańskim jest piątą kadencję. W przyszłym roku będzie obchodził 30 lat pracy w samorządzie, w którym jest od 1990 r. Powiat poznański to prawie 400 tysięcy mieszkańców i 410 mln zł budżetu.
Ma pan ogromne doświadczenie samorządowe – jak z tej perspektywy ocenia pan dzisiejszy stan naszej samorządności.
Patrzę na to, co się dzieje, z przykrością. Przez wiele lat niezależny samorząd oceniany był jako największy sukces transformacji politycznej w Polsce. Dzisiaj chce się go zamienić w wielką katastrofę. Przez różnego rodzaju działania i decyzje wpędza się samorządy w gigantyczne problemy finansowe.
Co pańskim zdaniem jest największym problemem?
Jeśli spojrzymy tylko na edukację i zdrowie, to już nie trzeba szukać więcej. W każdym obszarze, o którym byśmy nie mówili, samorządom dokładane są zadania, za którymi nie idzie finansowanie. W wyniku tzw. reformy edukacji duże JST występują do sądów o zwrot wydatków, na jakie zostały narażone. Ta reforma przyniosła chaos i olbrzymie koszty. W przypadku zdrowia problem może być bardziej dotkliwy, bo chodzi o życie mieszkańców. Można o tym dyskutować godzinami, tak jak o wielu sprawach, które w relacji rząd-samorząd nie są jednoznaczne.
Idealnie nie było jednak nigdy…
Tak, ale kiedyś mogliśmy chociaż na ten temat rozmawiać, oczywiście z różnym skutkiem. Dzisiaj mówi nam się, że jesteśmy źli albo działamy przeciwko rządowi. Ale nie tędy droga. Samorządy nam się upolityczniły?
Pan też jest politykiem PO
Jestem i nigdy tego nie ukrywałem. Przez lata w samorządzie, od 1990 do 1998 r., nie angażowałem się politycznie. Dopiero kandydując do powiatu, przystąpiłem do tej opcji, która mi odpowiadała. W mojej ocenie – a jestem w takim wieku, że pamiętam poprzedni system i lata przełomu, więc mam sporo doświadczenia – w poprzednich ośmiu latach, gdy rządziły Platforma i PSL, samorządy mogły podejmować dyskusję z Warszawą i przekonywać, że nie tylko rząd ma rację.Była możliwość, żeby w różnych gremiach, jak np. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu, docierać do ludzi, którzy decydowali o wielu istotnych aspektach. Wielokrotnie akceptowano nasz punkt widzenia. Dzisiaj nikt go nie przyjmuje, nawet nie chce nas słuchać.
Przedruk:portalsamorzadowy.pl