– Z uwagi na obecność mediów chciałabym po raz kolejny powtórzyć, iż kupując drugą część działki parku Dąbrowskiego nie myśleliśmy wtedy o rozbudowie Starego Browaru – mówiła przed sądem Grażyna Kulczyk. – Potrzebowaliśmy tego gruntu, aby wybudować drogę do pierwszej części inwestycji. Cztery lata później w tym samym rejonie miasta inwestor kupił grunt o 150 złotych taniej za metr kwadratowy niż ja. Właścicielka Starego Browaru Grażyna Kulczyk zeznawała w ubiegłym tygodniu jako świadek w procesie dotyczącym tak zwanego Kulczykparku. W tej sprawie na ławie oskarżonych zasiada pięcioro urzędników miejskich, w tym prezydent Poznania Ryszard Grobelny. Są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i nie dopełnienie obowiązków. Według prokuratury sprzedali grunt w centrum Poznania zbyt tanio i miasto straciło na tej transakcji ponad 7 milionów złotych. Media poza wyjątkami nie interesowały się przebiegiem rozprawy.
Grażyna Kulczyk powiedziała też, ze Stary Browar stał się wizytówką Poznania i kiedy centrum dostawało europejskie i światowe nagrody, to niektórzy dopiero wtedy po raz pierwszy usłyszeli o Poznaniu. Miasto na nas zyskuje – podkreślała Grażyna Kulczyk. Wymieniła wpływy do budżetu z różnych podatków. – Prawie 3 miliony euro kosztowała przebudowa ulicy Kościuszki w całości sfinansowana przez nas. Prace w Starym Browarze znalazło dwa i pól tysiąca osób – dodała.
Relacja z procesu nie poruszyła mediów. Specjalnie o procesie piszę po tygodniu, dzieląc się tylko refleksjami. Rozprawie od początku przysłuchiwał się tylko reporter portalu „Poznańskie Nieruchomości” i radia Merkury. Nazwiska G. Kulczyk nie było na liście świadków. Jak poinformował sąd, obecność G.Kulczyk w trybunale konsultowano telefonicznie. Do consensusu doszło, podobno, tuż przed rozprawą. Sędzia wiedziała o obecności świadka już o godzinie 9, o czym poinformowała dziennikarzy. Sąd bardzo życzliwie podszedł do świadka. Jeden z ławników pożyczył jej nawet swoje okulary, aby mogła obejrzeć jeden z dokumentów. Następna rozprawa w listopadzie.