O ok. 5 proc. w ciągu roku mogą zdrożeć nowe mieszkania. Stabilizacja cen byłaby możliwa, gdyby podaż dogoniła popyt. A na to się nie zanosi, bo brakuje gruntów, brakuje planów miejscowych, a procedury administracyjne się wydłużają.
„Siedem grzechów głównych, które hamują rozwój mieszkalnictwa, zidentyfikował Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD). To: nieżyciowe prawo i uznaniowość urzędnicza, długi czas wydawania pozwoleń, lęk urzędników przed podejmowaniem decyzji, brak ziemi i brak planów zagospodarowania, rosnące koszty inwestycji, przeciągające się uzgodnienia dotyczące przyłączeń dróg i mediów, wreszcie – blokowanie budów przez sąsiadów. Wszystko to sprawia, że mieszkań powstaje mniej, niż mogłoby powstać” – pisze „Rzeczpospolita”