Zagraniczni inwestorzy zastanawiający się nad prowadzeniem biznesu w Polsce mają do czynienia z dwoma wahadłami wychylonymi w przeciwne strony.
Jedno dotyczące wyników polskiej gospodarki jest wychylone na plus. Drugie, związane z instytucjami czy relacjami z UE już nie – mówi money.pl Marcin Petrykowski, dyrektor zarządzający w agencji ratingowej Standard&Poor’s.
Standard&Poor’s jest – obok Fitch i Moody’s – jedną z trzech najważniejszych agencji ratingowych na świecie. Kilka miesięcy po objęciu rządów przez PiS wywołała burzę obniżając ocenę wiarygodności kredytowej naszego kraju. Kolejne oceny były łagodniejsze, a najbliższa będzie ogłoszona 20 października. – Inwestorzy zagraniczni mają teraz trochę dylemat, bo mają dwa wykluczające się spojrzenia. Z jednej strony pozytywne, które napędzane jest faktem, że polska gospodarka ma na tę chwilę bardzo mocne i trwałe parametry ekonomiczne, przede wszystkim wzrost gospodarczy – mówi. – Na drugą rękę mamy ten element negatywny, który my, czyli agencja ratingowa określamy jako aspektem instytucjonalnym – dodaje.
W uproszczeniu chodzi o to, czy inwestor ma pewność, czy w danym kraju są niezależne instytucje, które kontrolują działania władzy – jak w Polsce Trybunał Konstytucyjny. Musi mieć też pewność, że reguły gry nie będą zmieniane w jej trakcie. Przykład? Branża odnawialnych źródeł energii, gdzie regulujące ją prawo zmienia się ostatnio często i diametralnie.
Źródło: money.pl, Grupa Wirtualna Polska