Są nowe przepisy regulujące działanie spółdzielni mieszkaniowych, które mają się rozprawić ze spółdzielnianymi patologiami. Ustawa czeka na podpis prezydenta – informuje Gazeta Wyborcza.
Od lat bardzo źle mówiło się o działaniu spółdzielni mieszkaniowych: braku wpływu członków SM na działanie zarządów, sobiepaństwie prezesów, obsadzaniu przez nich swoimi ludźmi spółdzielczych władz, wyprowadzaniu pieniędzy i braku niezależnej kontroli nad zarządami SM. Ustawa, która czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy ma się rozprawić z patologiami i przywrócić prawo do decydowania o przyszłości spółdzielni jej rzeczywistym członkom. Nowela przygotowana przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa dostosowuje także przepisy do kilku wyroków Trybunału Konstytucyjnego.
Koniec z „drużynami prezesów”
„Drużyny prezesów” – tak członków oczekujących nazywali spółdzielcy w tych spółdzielniach, gdzie się źle działo, a zarządy robiły co chciały, często wbrew członkom spółdzielni. Teraz spółdzielcze członkostwo ma być związane tylko z posiadaniem prawa do lokalu lub umową na jego budowę. To jedna z ważniejszych zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych.
O co chodzi? Na mocy starych przepisów członkowie oczekujący mieli takie same uprawnienia jak rzeczywiści członkowie – osoby posiadające prawo do lokalu. A co najważniejsze, oczekujący mogli uczestniczyć w walnym zgromadzeniu spółdzielni i głosować.
– I gdy prezes chciał przeforsować własne pomysły, nieraz niekorzystne dla członków spółdzielni, jak na przykład: zwiększenie opłat bez powodu, podniesienie uposażenia zarządowi lub wstawienie do organów spółdzielni swoich ludzi, korzystał na walnym zgromadzeniu z głosów „zaprzyjaźnionych” członków oczekujących. Dlatego nazywano ich „drużynami prezesa” – wyjaśnia senator niezależna Lidia Staroń, która od sześciu lat zajmuje się problematyką spółdzielni mieszkaniowych.
Opowiedziała jak w jednej z pomorskich spółdzielni mieszkaniowych prezes postanowił wprowadzić do rady nadzorczej swoich kandydatów.
– By się to udało, nieco wcześniej przyjął w poczet członków spółdzielni 134 osoby, a ci jako członkowie oczekujący zagłosowali tak, jak chciał – mówi Lidia Staroń.
Większe prawa członków spółdzielni
Większość zamian przyjętych w nowelizacji przez parlament ma poprawić pozycję członka spółdzielni wobec jej zarządu. Nowe przepisy m.in. uniemożliwiają spółdzielni podejmowanie decyzji o wygaśnięciu lokatorskiego prawa do lokalu osobie, która np. zalega z opłatami, o ile spłaci należności.
– Pomagałam kiedyś rodzinie z Koszalina, która po stracie pracy przez małżonka miała 1200 zł długu. Kiedy pracę udało się zdobyć i wszystko co do grosza zostało spłacone, spółdzielnia i tak próbowała eksmitować lokatorów. Nowe przepisy chronią także tych, którzy przed wejściem w życie ustawy utracili prawo do mieszkania spółdzielczego lokatorskiego bądź własnościowego. Ktoś taki będzie mógł wnieść roszczenie o przywrócenie prawa do lokalu – zaznacza senator Lidia Staroń.
Zmieni się też sytuacja małżeństw zamieszkujących lokale w budynkach spółdzielczych. Jeśli sami nie zdecydowali przed rozwodem lub śmiercią jednego z małżonków, do kogo ma należeć mieszkanie, spółdzielnia nie będzie mogła wygasić prawa do lokalu współmałżonkowi.
Nowelizacja wprowadza też nowe zasady rozliczania funduszu remontowego z właścicielami lokali, którzy przestają być członkami spółdzielni – pieniądze są ich własnością, a nie przechodzą na konto spółdzielni.
Znowelizowane przepisy regulują także zasady wykupu mieszkań zakładowych, a w kwestii nadzoru nad działalnością spółdzielni dają nowe uprawnienia ministrowi ds. budownictwa.
W lokalach 3,5 tys. spółdzielni mieszkaniowych mieszka około 14 mln Polaków.
Małgorzata Kolińska-Dąbrowska, Gazeta Wyborcza