Nawet jeśli drzewa rosną na terenach prywatnych, świadczone przez nie usługi (korzyści) mają znacznie szerszy charakter dóbr publicznych, co uzasadnia kontrolę organów samorządowych nad procesem usuwania drzew nawet z terenów prywatnych – oceniają naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego po stwierdzeniu gigantycznej skali wycinki związanej z liberalizacją przepisów wprowadzoną przez Jana Szyszkę.
W ciągu obowiązywania zliberalizowanych przepisów usunięto niemal tyle samo drzew, ile usunięto w ciągu dziewięciu pozostałych lat (przed i po tej liberalizacji).
Zdecydowaną większość drzew usunięto nie z prywatnych ogrodów, ale z nieformalnych terenów zieleni, nieużytków, terenów leżących odłogiem, ale pozostających prywatną własnością. Prawdopodobnym wyjaśnieniem może być chęć sprzedaży tych działek w dłuższej perspektywie oraz przekonanie, że łatwiej będzie je sprzedać, jeśli nie będą porośnięte drzewami
Więcej na portalsamorzadowy.pl