Czas żegnać się ze spadającymi rachunkami za mieszkanie

Już niebawem czekają nas wyższe rachunki za wodę i prąd. Gdyby tego było mało, już prawie rok temu cieszyliśmy się też z rekordowo tanich surowców energetycznych (np. ropa, węgiel, gaz). W międzyczasie nawet jednak one zaczęły drożeć, co w końcu odbije się na kosztach ponoszonych przez właścicielu domów i mieszkań. Od 2017 roku koszty utrzymania mieszkań mogą wyraźnie wzrosnąć. Chodzi o zmiany w prawie, które najpewniej doprowadzą do podwyżek cen wody. Nie można też zapomnieć o planowanych wzrostach cen prądu. Niewykluczone, że łącznie zmiany te będą kosztować przeciętną rodzinę kilkadziesiąt złotych rocznie. Nawet i bez tego trzeba pamiętać, że około połowa pieniędzy związanych z utrzymaniem nieruchomości wydawana jest na nośniki energii. Te w większości przypadków najtańsze były na przełomie 2015/16. Od tego czasu zdrożał gaz, ropa, a nawet węgiel. Nawet więc bez planowanych podwyżek, trzeba się spodziewać, że deflacji w kosztach utrzymania mieszkania nie będziemy już obserwować długo.

Póki co wrzesień był jednak wciąż dziewiątym z rzędu miesiącem, w którym koszty utrzymania mieszkań były niższe niż rok wcześniej – wynika z najnowszej publikacji GUS. Problem w tym, że skala potencjalnych oszczędności jest kosmetyczna. Na utrzymanie „dachu nad głową” statystyczny obywatel wydaje o 0,5% mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem – donosi GUS.

Z najnowszej publikacji GUS wynika ponadto, że we wrześniu br. mniej niż przed rokiem trzeba było płacić za dobra i usługi z ponad połowy kategorii (6 z 10). Najmocniej staniały: odzież i obuwie (4,9% r/r), transport (2,5% r/r) oraz ex aequo zdrowie oraz rekreacja i kultura (po 2,1% r/r). Na drugim biegunie uplasowały się restauracje i hotele oraz inne towary i usługi, za które we wrześniu trzeba było płacić o prawie 2% więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Ogólnie rzecz biorąc dobra i usługi są dziś tańsze o 0,5% niż przed rokiem. Niniejszym już 27 miesiąc z rzędu urząd poinformował o deflacji w Polsce.

Deflacja – ostatnie starcie

Z malejących cen ubrań czy taniego paliwa nie będziemy się jednak cieszyć wiecznie. Zgodnie z prognozami do końca deflacji jest w Polsce bliżej niż dalej. I tak na przykład Wskaźnik Przyszłej Inflacji przygotowany przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych BIEC po serii wzrostów sugeruje, że w najbliższym czasie ceny przestaną spadać. Do tego dochodzi lipcowa publikacja projekcji inflacji NBP, która sugeruje, że najprawdopodobniej z deflacją pożegnamy się już w bieżącym kwartale.
To zła wiadomość dla rynku mieszkaniowego. Powitanie na nowo inflacji oznacza kolejny krok na drodze do unormowania polityki pieniężnej prowadzonej przez Radę Polityki Pieniężnej. Jeśli, zgodnie z przewidywaniami po 2017 roku dojdzie do pierwszej podwyżki stóp procentowych, osłabi to popyt inwestycyjny na mieszkania na wynajem, a także spowoduje, że kredyty znowu drożeją.

W 2015 roku wydaliśmy jednak więcej

Wróćmy jednak do wydatków związanych z utrzymaniem nieruchomości, na które składają się m.in. koszty eksploatacyjne, wywozu śmieci, kanalizacji czy dostarczenia energii i wody. Niedawno opublikowane dane na temat wydatków Polaków za 2015 rok pokazują, że na cele związane z utrzymaniem mieszkań rodacy wydali znowu więcej (raport GUS „Warunki Życia”). Z dostępnych danych wynika, że w 2015 roku rosły nie tylko ceny dóbr i usług związanych z „dachem nad głową”, ale też ich zużycie. Korzystając z najświeższych danych, można oszacować, że dziś na utrzymanie mieszkania czteroosobowa rodzina wydaje 874,4 zł. Wynik ten w perspektywie ostatnich 12 miesięcy wzrósł więc o 4,9 zł.

Drukuj