Ukraina

Ławica i Tor Poznań nie dla Foksowiczów

Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie uznał za nieważne decyzje wojewody poznańskiego z 1991 roku i ministra rolnictwa z 1992 roku przyznające spadkobiercom Mateusza Foksowicza prawa do 180 hektarów ziemi położonej na terenach Toru Poznań i lotniska Ławica. Ostatnia rozprawa przed sądem w Warszawie toczyła się w bardzo napiętej atmosferze. Były na niej obecne wszystkie osoby zainteresowane tym wielkim majątkiem.
Zawód spadkobierców Mateusza Foksowicza oraz przedstawicieli Pawła Rojka, który odkupił prawa do spadku był ogromny. Nie brakowało głośnych komentarzy i uszczypliwości pod adresem sądu i… trudno się dziwić zważywszy na sumę, o jaką toczył się spór.

To już 12 lat

Sprawa spadku na poznańskiej Ławicy toczy się przed sądami od 1991 roku. Wtedy to ówczesny wojewoda Włodzimierz Łęcki uznał, że majątek należący do rodziny Foksowiczów został rozparcelowany niezgodnie z prawem. Według urzędu, 180 hektarów ziemi położonej na 1/3 pasa startowego lotniska i obejmującego lwią część obecnego Toru Poznań, nie podlegały przepisom Dekretu o Reformie Rolnej z 1948 roku.
Decyzję wojewody poparł w czerwcu 1992 roku minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Spadkobiercy dokonali wpisów do ksiąg wieczystych i… prawa do spadku odstąpili Pawłowi Rojkowi – biznesmenowi z Wrocławia i byłemu szefowi Izby Paliw Płynnych. Sprawa wydawała się być przesądzona. Mimo to władze portu i Automobilklubu pisały kolejne odwołania i prowadziły prywatne śledztwo w sprawie zaginionych przed laty dokumentów parcelacyjnych.

Wiara w praworządność

Przełom w kwestii spadku nastąpił w 1997 roku za sprawą mecenas Krystyny Pardej-Nettmann, która pracując na zlecenie Automobilklubu i Portu Lotniczego odnalazła dokumenty kwestionujące decyzje przyznające spadkobiercom prawa do terenów na Ławicy. Między innymi odnaleziono dokumenty, z których wynikało, że w rzeczywistości w 1948 roku decyzje w sprawie spadku zapadły. Tym samym w tzw. obrocie prawnym funkcjonowały dwa sprzeczne dokumenty z 1948 roku i 1992 roku. Co ważne, dokumenty te zostały ukryte w urzędniczych biurkach i podejmując decyzję w 1991 roku doskonale o nich wiedziano.
Odnalezione druki trafiły do ministerstwa rolnictwa. Zainteresowano nimi również Naczelny Sąd Administracyjny.
– 18 marca 1997 roku zaniosłam dokumenty do urzędów w Warszawie. Niedawno minęło sześć lat od tamtej daty. Trudno się więc dziwić, że jestem szczęśliwa. Decyzja sądu przywróciła moja wiarę w praworządność – mówiła wówczas Gazecie Poznańskiej mecenas Krystyna Pardej-Nettmann.
– Przez ostatnie lata były i moje prywatne chwile zwątpienia i czas, gdy poddawano w wątpliwość mój upór w walce o lotnisko. Ba. Sugerowano nawet konieczność podjęcia negocjacji w sprawie odszkodowań – komentował Krzysztof Pawłowski, ówczesny prezes Portu Lotniczego Ławica. – Ja jednak postanowiłem walczyć i opłaciło się. To jeden z piękniejszych dni w moim zawodowym życiu.

Tylko rewizja

Naczelny Sąd Administracyjny w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że decyzje wojewody i ministra rolnictwa były nieważne, bowiem w obrocie prawnym funkcjonowała wcześniejsza – prawomocna decyzja z 1948 roku. Obecnie spadkobiercom przysługuje jeszcze prawo do tzw. rewizji nadzwyczajnej, jednak jej koszty, biorąc pod uwagę wartość majątku, o który toczy się spór, byłby ogromne.
– Dla nas sprawa ma jeszcze jeden dobry aspekt – mówi mecenas K. Pardej-Nettmann. – Decyzja sądu pozwoli Automobilklubowi i Portowi Lotniczemu Ławica uniknąć płacenia ogromnych odszkodowań za tzw. bezprawne użytkowanie terenów po decyzji wojewody i ministra z początku lat 90. Słowem, same plusy.

Emocje z milionami

Ten spór budził emocje od lat. Relacjonowaliśmy go na bieżąco. Majątkiem rodziny Foksowiczów był zainteresowany Elektromis. Interesował się nim Jan Kulczyk i rodzina Smorawińskich. Jeden z członków rodziny spadkobierców Mateusza Foksowicza słał do nas faxy z Vancouver w Kanadzie. Opisywał w nich mechanizmy walki o rodzinny spadek. W trakcie procesu spadkowego ,,w cudowny sposób” znikały akta z poznańskiego sądu. Opisywaliśmy to i nie brakowało pod naszym adresem gróźb i prób szantażu. Sprawy trafiały do sądu. Wczoraj spór znalazł swój finał. Czy ostateczny? Śmiemy wątpić. Już mówi się o pewnych dokumentach z 1932 roku, ale to już zupełnie inna sprawa…

Ĺšródło: Naszemiasto

x

Zobasz także

Koszt przyłącza do kanalizy

Problem kosztów przyłączenia nieruchomości do sieci kanalizacyjnej. Kolejne pismo RPO do MI Właściciele nieruchomości nadal ...

Dodatek a „samowolka”

Legalność zamieszkiwania – bez wpływu na przyznanie dodatku węglowego. Wyrok WSA zgodny ze stanowiskiem Rzecznika ...

Koniec z fajerwerkami

Lewica chce dać gminom narzędzia do ograniczenia stosowania petard i fajerwerków. Taki projekt złożyła już ...

Nie płacił czynszu- więzienie

Nie jest tajemnicą, że dotychczas najemca mógł w zasadzie nie płacić, a i tak niewiele ...

Ogródki działkowe zagrożone

We wrześniu weszła w życie znowelizowana ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Jak alarmuje Polski ...