Jakie działki sprzedało miasto?

Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu wznowiono proces przeciwko Ryszardowi Grobelnemu, prezydentowi Poznania. Na ławie oskarżonych zasiedli także: Michał Parysek, członek Zarządu Miasta (w 2002 roku) Krzysztof U. – były architekt miejski i dwoje ówczesnych pracowników „Geopozu” Bogumiła Sz. i Andrzej K. Prokuratura zarzuca im, że w wyniku błędnych działań doprowadzili do 7 milionów złotych strat w budżecie miejskim Poznania. W 2002 roku sprzedali teren Grażynie Kulczyk pod jej inwestycję, żądając od niej tylko 6 milionów złotych, a teren był wart co najmniej 13 milionów złotych. A zatem prezent dla zaprzyjaźnionej bizneswomen i nietrafiona inwestycja – jak utrzymuje oskarżyciel publiczny, czy też normalne, zgodne z prawem działania – jak twierdzą oskarżeni konsekwentnie podtrzymując, że są niewinni.
Rozprawie przewodniczy sędzia Izabela Pospieska. R. Grobelnego bronią adwokaci Zenon Marciniak i Piotr Kruszyński, Andrzeja K. i Bogumiłę Sz. – Mariusz Paplaczyk i Wojciech Wiza, a Krzysztofa U. – mec. Piotr Ostafi.
Przypomnijmy, że w marcu ubiegłego roku wszyscy oskarżeni zostali uznani za winnych. Jesienią ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił jednak wyrok i obecnie trwa ponowne rozpoznanie sprawy. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Dzisiaj, to znaczy w środę 26 sierpnia, sąd zaczął przesłuchiwać świadków.
Proces nie ma szczęścia. Miesiąc temu rozpoczął się z opóźnieniem, bo prokurator pomylił terminy rozprawy i nie stawił się w Poznaniu. Musiano szukać zastępstwa. Dzisiaj zepsuł się komputer i rozprawę rozpoczęto dopiero o 9.30. Jako pierwszy stanął przed sądem 82-letni architekt i urbanista Tadeusz Gałecki. Na prośbę oskarżonego Andrzeja K. przedstawił on opinię na temat spornej transakcji. Emerytowany urzędnik Pracowni Urbanistycznej Urzędu Miasta Poznania, doktor planowania przestrzennego ,,rozmawiał” z sądem ponad półtorej godziny. Sąd dowiedział się co to jest: ,,park”, ,,teren inwestycyjny” oraz ,,teren zadrzewiony” i co miało powstać na spornych działkach.
Zdaniem świadka, który był szefem zespołu pracującego przed 14 laty nad ogólnym planem zagospodarowania przestrzennego Poznania – do całej obecnej sytuacji (to znaczy procesu) doszło w wyniku tego, że niezbyt właściwie odczytano ustalenia planu przestrzennego miasta. Każdy widzi w nim coś innego, a najgorsze, że każdy ma racje, bo powołuje się na inny akt prawny.
Nieżyjący już konserwator zabytków Poznania Witold Gałka miał prawo uznania całego (spornego) terenu parku za teren ochronny, ale plan ogólny zagospodarowania Poznania przewidywał tam też możliwość inwestycji – budownictwa mieszkaniowego i usług. W konkluzji trzeba przyznać, że Grażyna Kulczyk kupiła co prawda teren parkowy i zbudowała drugą część Starego Browaru na terenach parkowych, ale też trzeba pamiętać, że w wyniku zmiany planu zabudowy zbudowała swój obiekt legalnie. To, że przewidziała, iż władze miasta zmienią ustalenia ogólne i nie będzie musiała budować muszli koncertowej, ale centrum biznesu, należy zawdzięczać jej kobiecej intuicji.
Zdaniem T. Gałeckiego nieważne są spory na temat sposobu zakupu spornych działek, ale myśleć trzeba o tym co powstało i co przysparza chluby Poznaniowi.
Innego zdania jest prokuratura z Zielonej Góry, która oskarża urzędników Poznania o działania sprzeczne z interesem miasta. Prokuratura oparła się na raportach NIK. Rozpoczęto przesłuchiwanie inspektorów zielonogórskiego inspektoratu NIK, ale tak, jak i dwa lata temu, ich zeznania zostały utajnione.

Drukuj