Ukraina

Szefowie ,,Rolbanku” uniewinnieni

Rynek nieruchomości niczym system naczyń połączonych jest trwale związany z bankami. Bankructwo banków bądź utrata przez nie płynności finansowej oznacza ruinę nie tylko potentatów na rynku nieruchomości, ale przede wszystkim tych, którzy chcą z tym rynkiem współpracować. Na początku lat 90. w Poznaniu upadły dwa banki: ,,Posnania” i ,,Rolbnak”. Proces oskarżonych o doprowadzenie do upadku ,,Rolbanku” dobiegł właśnie końca. Po ośmiu latach procesu Sąd Rejonowy w Poznaniu orzekł (w środę 11 lipca), że członkowie zarządu „Rolbanku”, którego centrala mieściła się w Poznaniu, nie są winni tego, że w lutym 1995 roku ,,Rolbank” utracił płynność finansową, wskutek czego został przejęty przez Bank Zachodni. Na ogłoszenie wyroku oskarżeni czekali ponad dwa tygodnie, bo wyrok miał zapaść w czerwcu. W środę 11 lipca sędzia Piotr Kurek poinformował strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej i orzekł wyrok, w którym uniewinnił wszystkich oskarżonych.
W mowie końcowej Roch Waszak, oskarżyciel publiczny starał się przekonać sąd, że oskarżeni działali umyślnie, że myśleli tylko o własnym portfelu, a nie o swoich klientach. Tezy te torpedowali wszyscy obrońcy i oskarżeni domagając się uniewinnienia. Byli pracownicy banku podkreślali, że nie popełnili żadnego czynu zabronionego.
Sąd uniewinniając dziewięciu oskarżonych, w tym byłego wicepremiera Kazimierza O. oświadczył, że dokonał zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanych czynów. Oskarżeni zarzucane im przestępstwa, jak ustalił prokurator popełnili w latach 90., a wówczas obowiązywał kodeks z 1969 roku, nie mogą być zatem skazani na podstawie kodeksu karnego z 1997 roku, który jest znacznie surowszy, aniżeli poprzedni. Wyrok sądu nie jest prawomocny. Prokuratura podejmie decyzję o ewentualnym zaskarżeniu orzeczenia po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku.
Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu do utraty płynności finansowej banku i strat w wysokości 81 milionów złotych, co spowodowało bankructwo i upadek banku doprowadzili Kazimierz O. (były wicepremier w rządzie F. Rakowskiego) i 11 innych pracowników banku na terenie całego kraju. Powodem było lekkomyślne udzielanie kredytów i brak starań o ich spłatę.
Zarzuty dotyczą początku lat 90., kiedy to ,,Rolbank” powstał. Śledztwo trwało 5 lat, biegli wydawali opinie przez 6 lat. Proces rozpoczął się w 2005 roku. Przeprowadzono 37 rozpraw, które trwały 127 godzin, zeznawało 160 świadków, a oskarżeni i tak nie wysłuchali mowy końcowej oskarżyciela publicznego, bo wówczas autor aktu oskarżenia, prokurator Roch Waszak pojechał na szkolenie. Zastępująca go koleżanka, która otrzymała wokandę w przeddzień procesu stwierdziła, że nie jest w stanie wygłosić mowy końcowej i zrekapitulować zarzuty i wniosła o odroczenie rozprawy. Adwokaci i ich klienci byli temu przeciwni. – Ten proces i cała sprawa trwają już tak długo – mówili mecenasi Eugeniusz Michałek, Wiesław Michalski i Jacek Relewicz, że trzeba go wreszcie skończyć. Sędzia Piotr Kurek podzielił ich zdanie.
Oskarżyciel publiczny swoje wystąpienie ograniczył zatem do odczytania wysokości proponowanych kar. Zdaniem prokuratury proces w całości wykazał i potwierdził winę oskarżonych, dlatego były wicepremier Kazimierz O. powinien zostać skazany na 2 lata więzienia, zapłacić 12.500 złotych grzywny i otrzymać 5-letni zakaz pracy w bankowości. Wykonanie kary zdaniem prokuratury winno być zawieszone przez 5 lat. Identycznej kary oskarżyciel domagał się dla jednego z prezesów Janusza M. Pozostali oskarżeni mieli być skazani na kary 1 roku więzienia (wszyscy w zawieszeniu na 5 lat), 5-letni zakaz pracy w bankowości oraz grzywny od 5.000 do 7.500 złotych.
Obrona na akcie oskarżenia nie pozostawiła suchej nitki. Oskarżycielowi publicznemu zarzucono błędy merytoryczne i formalne, stawianie zarzutów bez znajomości wszystkich materiałów bankowych, nie uwzględnienia faktu, że wiele kredytów zostało spłaconych w terminie późniejszym, a szkoda nigdy nie nosiła znamion szkody w znacznych rozmiarach. Zdaniem obrony prokuratura zastosowała błędną klasyfikację prawną zarzucanego czynu. Prokurator posiłkował się kodeksem karnym z 1997 roku, tymczasem dla oskarżonych korzystniejszy jest kodeks z 1969 roku (ustawodawca nakazuje, aby w przypadku, gdy zarzucany czyn można rozpatrywać w oparciu o stary i nowy kodeks stosować te przepisy, które są najkorzystniejsze dla oskarżonych). W takim przypadku część zarzucanych czynów przedawniłaby się już w 1995 roku, inne w 2002, a więc jeszcze przed wniesieniem aktu oskarżenia do sądu. Obrona wskazywała też, że zarzucane czyny dotyczą okresu transformacji ustrojowej, kiedy dopiero rodziła się prywatna bankowość.
-Jak można twierdzić – pytał retorycznie mec. Michalski – że ci ludzie działali na szkodę swojego banku. Przeciwnie, robili wszystko, aby go ratować. Wszyscy działali zgodnie z przepisami ówcześnie obowiązującego prawa i w ramach bankowego ryzyka, dlatego też wszyscy adwokaci wnosili o uniewinnienie swoich klientów.
Oskarżeni w ostatnim słowie także prosili o uniewinnienie. Każdy z nich mówił, że w żadnej mierze nie poczuwa się do winy, a bezsensowne prokuratorskie zarzuty zniszczyły ich życie. beb

x

Zobasz także

Koszt przyłącza do kanalizy

Problem kosztów przyłączenia nieruchomości do sieci kanalizacyjnej. Kolejne pismo RPO do MI Właściciele nieruchomości nadal ...

Dodatek a „samowolka”

Legalność zamieszkiwania – bez wpływu na przyznanie dodatku węglowego. Wyrok WSA zgodny ze stanowiskiem Rzecznika ...

Koniec z fajerwerkami

Lewica chce dać gminom narzędzia do ograniczenia stosowania petard i fajerwerków. Taki projekt złożyła już ...

Nie płacił czynszu- więzienie

Nie jest tajemnicą, że dotychczas najemca mógł w zasadzie nie płacić, a i tak niewiele ...

Ogródki działkowe zagrożone

We wrześniu weszła w życie znowelizowana ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Jak alarmuje Polski ...