Każdy kraj UE może dowolnie regulować rynek wynajmu krótkoterminowego. Takie jest orzeczenie TSUE. Niektóre rządy powitały ten wyrok z radością, bo już ograniczają liczbę takich ofert. W Polsce regulacji jeszcze nie ma. Co mogą oznaczać dla właścicieli mieszkań i ich klientów?
Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) orzekł, że krajowe regulacje nakładające na wynajmujących krótkoterminowo wymóg uzyskania odpowiedniego zezwolenia, nie łamią unijnego prawa.
Zatem w mocy podtrzymana została praktyka władz Paryża, które nakładają kary w wysokości nawet kilkunastu tys. euro na właścicieli mieszkań, którzy wynajmują na Airbnb czy Bookingu swoje mieszkania turystom, bez pozwolenia.
We Francji uznano, że wynajem krótkoterminowy ogranicza mieszkańcom miast możliwość znalezienia lokum w długim terminie. Dlatego w gminach powyżej 200 tys. mieszkańców trzeba mieć na taką działalność pozwolenie.
Ograniczenia dotyczące np. liczby dni w miesiącu, w których można udostępnić lokal krótkoterminowo, wprowadził też Londyn, Berlin, Amsterdam i Barcelona. W Polsce jesteśmy w przededniu wprowadzenia regulacji.
– Nie wiem, co mnie czeka. Nie byłbym zadowolony z ograniczeń. Dlaczego nie mogę robić z mieszkaniem, co chcę, a teraz pojawia się pomysł, żeby w nas uderzyć. Moim zdaniem najbardziej walczy o to branża hotelarska. Tak naprawdę rachunek finansowy pokaże, czy się wycofam – mówi Maciej z Wrocławia.
W ocenie Agnieszki Bartoszewskiej, analityk rynku nieruchomości w Centrum AMRON, nowe regulacje nie muszą oznaczać większych kosztów i cen. – Wynajmujący będą musieli więcej czasu poświęcić na przygotowania. Czeka ich więcej biurokracji, konieczne mogą też okazać się modyfikacje w lokalach – mówi Bartoszewska.
Więcej na money.pl