Ukraina

Plan Sołacza do poprawki

Mimo wielogodzinnych dyskusji radnym Poznania nie udało się uchwalić planu zagospodarowania przestrzennego Sołacza. Przyjęto poprawkę, która powoduje, że prace planistyczne trzeba zacząć od nowa. Prace nad planem Sołacza trwają od wielu lat. Od roku toczy się dyskusja nad przygotowanym przez urbanistów projektem. 11 maja projekt – po zaopiniowaniu przez komisję polityki przestrzennej oraz ochrony środowiska i rewitalizacji – przedstawiono do uchwalenia Radzie Miasta.
Projekt od początku wywołuje emocje. Przygotowany przez Miejską Pracownię Urbanistyczną projekt budzi sprzeciw wielu środowisk. Toteż od rana wokół sali sesyjnej zgromadziło się kilkadziesiąt osób, które chciały wyrazić swą opinię. Radnym rozdawano ulotki z hasłem ,,11 maja – wyrok na Sołacz”.

Kontynuacja starych założeń

Projekt planu Sołacza dotyczy obszaru 140 ha obejmującego część zachodniego klina zieleni, Sołacz oraz fragment śródmieścia. Opracowanie nawiązuje do założenia Józefa Stübbena z początków XX w. Niemiecki urbanista zaprojektował wówczas pas zieleni wzdłuż Bogdanki biegnący do Cytadeli, na pozostałych zaś terenach wprowadził zabudowę jednorodzinną. Koncepcje tę rozwijali w okresie międzywojennym Władysław Czarnecki i Adam Wodziczko wprowadzając ideę klinów zieleni. Wówczas powstał park Sołacki poszerzony następnie na wschód o obecny park Wodziczki. Resztę przeznaczono pod zabudowę. Nie wszystkie tereny zostały na ten cel wykorzystane.
– Nowy plan nawiązuje do istniejącej zabudowy. Stanowi kompleksowy układ przestrzenny i dokończenie założeń Stübbena poprzez uzupełnienie zabudowy na zdegradowanych terenach – mówiła Elżbieta Janus, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.
Zgodnie ze studium zagospodarowania przestrzennego jest to teren o specjalnym sposobie zabudowy i zagospodarowania o charakterze willowym z obszarami wyłączonymi – parkiem Sołackim i Wodziczki. Przygotowany projekt wprowadza zabudowę jednorodzinną (1-mieszkaniową) bez usług na działkach 900-metrowych pomiędzy ul. Litewską i Niedziałkowskiego. Pod zabudowę można przeznaczyć 20-25 proc. działek, a 60 proc. terenu musi obejmować powierzchnia biologicznie czynna. Zabudowę mieszkaniową wprowadzono również pomiędzy ul. Drzymały a parkiem Wodziczki, który w tym miejscu zostałby poszerzony oraz na jego obrzeżach od strony ul. Pułaskiego. Tu także założono zabudowę usługową (w tym miejscu znajduje się skłot Rozbrat, który uległby likwidacji). Projekt wprowadza nową siatkę ulic, zachowuje istniejące place i proponuje nowe. Zaprojektowano też zintegrowany dworzec Grudzieniec u zbiegu z ul. Pułaskiego.
– Projekt zakłada zrównoważony rozwój. Proponuje zabudowę gruntów, które zawsze miały takie przeznaczenie – podkreśla dyrektor Janus. Koszty planu oszacowano na 1,2 mln zł, obejmujące m.in. wykup gruntów pod drogi i nową zieleń. Ale będą też wpływy ze sprzedaży gruntów miejskich i podatków.
W planie zapisano również konieczność wykonania przez inwestorów badań geotechnicznych dotyczących możliwości posadowienia na gruncie ze względu na trudne warunki hydrogeologiczne.
W trakcie wyłożenia planu zgłoszono do niego około 60 uwag złożonych zarówno przez mieszkańców jak i potencjalnych inwestorów, które jednak prezydent odrzucił.
– W czasie prac nad studium zagospodarowania wszystkie sugestie zgłaszane przez organizacje mieszkańców zostały przyjęte. Teraz przy pracy nad planem problemy powróciły – stwierdził radny Wojciech Kręglewski, przewodniczący komisji polityki przestrzennej.
Zdaniem radnego do podjęcia jest decyzja zmierzająca do uporządkowania w krótkim czasie Sołacza. Według niego projekt nie prowadzi do zabetonowania Sołacza. Alternatywa polega ona na tym, że albo pozostawi się wolny teren taki jaki jest i dopuści do niezorganizowanej zabudowy, albo uchwali plan dając miastu kontrolę nad tym, co się będzie działo. Cały teren jest własnością prywatną, przy czym do deweloperów należy zaledwie 20 proc. Resztę posiadają dawni właściciele lub ich spadkobiercy. W rejonie realizowana jest zabudowa, która nie zachowuje żadnych standardów proponowanych w planie (działki zabudowywane są do 60 proc.). Obok parku Widziczki posiadacze gruntów przedstawiają cały plik decyzji o warunkach zabudowy na budownictwo wielorodzinne. Decyzje te są w postępowaniu sądowo-administracyjnym.
– To źle wróży zagospodarowaniu Sołacza. Czasem najlepsze intencje prowadzą w praktyce do destrukcji – stwierdził Wojciech Kręglewski.
Ocenił też, że realizacja rozproszonego budownictwa w zieleni chroni założenie parku Sołackiego, a istniejąca zabudowa jest o wiele bardziej intensywna niż projektowana.
Większość członków komisji polityki przestrzennej opowiedziała się wcześniej za przyjęciem planu. Natomiast w komisji ochrony środowiska i rewitalizacji uchwalono poprawkę, aby z zabudowy wyłączyć pas zieleni po lewej stronie ul. Litewskiej, gdzie znajduje się naturalny starodrzew.

To atak na kliny zieleni

Przez kilka godzin głos w dyskusji zabierali jednak głównie przeciwnicy proponowanej zabudowy.
– Przywoływanie argumentów planu Stübbena jest nierzetelne – mówiła Magdalena Pauszek w imieniu klubu radnych Lewica i Demokraci. – Od tamtego czasu Poznań zmienił się, ale pozostała ekologiczna koncepcja miasta. Obecnie kliny zieleni to ścisłe centrum i mają pozostać w niezmienionym kształcie dla przyszłych pokoleń. Bo za kilka lat nie będzie klinów zieleni. Chodzi o ponadczasową ochronę przestrzeni miasta, aby nie zniweczyć dobrych rozwiązań urbanistycznych. Czy mamy się cieszyć, że ktoś nie patrząc na interes miasta składa złe wnioski, to mamy dać im trochę lepsze – pytała dalej radna. – To nie jest korzyść miasta.
Jan Lipczyński z Towarzystwa Przyjaciół Sołacza przytoczył zapisy z planu rozwoju miasta Poznania 2005-2010, w którym mowa o m.in. o maksymalnym wykorzystaniu każdego wolnego skrawka terenu dla tworzenia zieleńców, zahamowaniu w ostatnich latach przyrostu terenów zielonych i naciskach inwestorów na przeznaczanie terenów zielonych na inne funkcje oraz że część zabytkowych alei przestała istnieć z powodu drenażu wód i uszczelnienia podłoża.
– To mi się nie zgadza z projektem – stwierdził Lipczyński, dodając, że każda działka na terenie spornym może zostać wymieniona przez miasto. Przedłożył także podpisy 18 tysięcy mieszkańców, którzy opowiedzieli się w różnych akcjach za ochroną terenów parkowych. Poparły je także rady kilku osiedli, jak Sołacz, Jeżyce, Winogrady czy Ogrody, Stowarzyszenie Architektów Polskich oraz różne inne stowarzyszenia jak My-Poznaniacy.

– Plan zagospodarowania zagraża parkowi Sołackiemu w jego funkcji rekreacyjnej i przyrodniczej. Gdy powstanie nowa ulica Litewska komfort bezpieczeństwa w parku pogorszy się – stwierdził radny Paweł Wosicki i zaapelował o poparcie wniosku komisji ochrony środowiska.
Zdaniem Arlety Matuszewskiej z My-Poznaniacy projekt nie chroni zieleni, lecz prowadzi do zabudowy klinów. To się stosuje w Poznaniu, czego przykładem są Bielniki, gdzie klin zieleni zlikwidowano. Zabudowa jest zagrożeniem dla klimatu śródmieścia, bo ogranicza przewietrzanie miasta. Ze względów hydrogeologicznych teren nie nadaje się pod zabudowę. W starych budynkach woda zalewa piwnice, stale występują pęknięcia.
– My chcemy pozostawić to co jest. Tak zwane pogardliwie chaszcze może w przyszłości będą nadawały się do rozsądnego zagospodarowania. Na terenach miejskich chcemy urządzić boiska – mówiła Danuta Kańska, przewodnicząca Rady osiedla Sołacz.
– Plan jest zły i nie ma poparcia – stwierdził bez ogródek radny Krzysztof Mączkowski. – Nieuczciwe jest stwierdzenie, że ma on za zadanie eliminację chaszczy. Jedyną metodą na ich eliminację nie jest zabudowa, jak proponuje plan.
Radny przypomniał również, że wersji planu było kilka, a prezydent wybrał najgorszą. Wersja z 2004 r. uwzględniała pozostawienie znacznych obszarów zieleni, którą uznano za dobrą. Dziś proponuje się wersję znacznie gorszą – uznał radny.
Podobnego zdania był radny Mariusz Wiśniewski, który zaznaczył, że dyskusja toczy się ponad podziałami politycznymi.
Radna Aldona Szlagowska podkreślała kwestię podejścia obywatelskiego. Nie wystarczy dać mieszkańcom się wypowiedzieć, trzeba również brać pod uwagę ich głosy. Jej zdaniem władze miasta po raz kolejny stawiają w konflikcie mieszkańców i przedsiębiorców. Nie wolno niszczyć przestrzeni publicznej i straszyć sobą obie strony nawzajem, lecz wykorzystać potencjał przedsiębiorców dla dobra wspólnego. Tymczasem – zdaniem Szlagowskiej – prezydent realizuje własną wizję miasta. Nie można tego robić przeciwko mieszkańcom, albo dla wybranych.
Kwestie społeczne znalazły się też w wystąpieniu Krzysztofa Króla, reprezentującego Stowarzyszenie Ulica i skłot Rozbrat.
– Od 16 lat działa tam centrum kultury, a plan zakłada jego zniszczenie. Na terenie znajdowały się zniszczone budynki, które odnowiliśmy, prowadzimy działalność kulturalną, edukacyjną, organizujemy koncerty, galerie. Ale planiści nie wzięli tego pod uwagę, dla nich to biała plama – mówił Król. Zdaniem planistów budynki są zdezelowane i powinny być zburzone. K. Król powiedział, że nie przeprowadzono tam żadnych konsultacji społecznych, na co zwróciła uwagę komisja samorządowa uznając, że projekt powinien zostać zwrócony.
– To nie kompromis, lecz dyktat. Ten plan prowadzi do eskalacji konfliktów. Zabiera się przestrzeń społeczną nie dając nic w zamian. Dyktat deweloperów jest ważniejszy od interesu mieszkańców – stwierdził Krzysztof król.
Mówiono też, że w mieście znajduje się wiele innych terenów nadających się bardziej pod zabudowę i nie trzeba ograniczać obszarów zieleni oraz, że to z winy władz miasta prace nad planem Sołacza tak się przedłużają.
– Co by powiedzieli nowojorczycy, gdyby zaczęto zabudowywać Central Park – pytał z kolei prowokacyjnie radny Marek Sternalski.
Otulina Central Parku jest zabudowana co do centymetra – ripostował prezydent Ryszard Grobelny, pokazując gąszcz drapaczy chmur na linii nowojorskiego parku. A w parku Sołackim nie planuje się żadnej zabudowy, tylko mało intensywną na terenach niezagospodarowanych. I uznał za dziwny postulat zachowania tych terenów w obecnym stanie.

Poparcie dla planu

Poparcie dla planu wyraziły w swym oświadczeniu władze Uniwersytetu im. A. Mickiewicza. UAM jest posiadaczem jednej z działek, którą kupił od niemieckiego bankiera jako działkę budowlaną. W oświadczeniu przedstawionym przez kanclerza Stanisława Wachowiaka władze uczelni stwierdzają, że plan nawiązuje do zabudowy willowej Sołacza i pozwoli na uporządkowanie terenu. Kanclerz przypomniał, że niedaleko parku Sołackiego jest Ogród Botaniczny UAM, który jest wizytówką Poznania. I wystosował wniosek, aby pieniądze zamiast na wątpliwą rozbudowę parku Sołackiego miasto przeznaczyłop na rozbudowę Ogrodu Botanicznego.
– Firma zajmująca się budową mieszkań nie kupuje kota w worku. Plan z 1994 roku przewidywał zabudowę jednorodzinną – stwierdził Andrzej Aumiller, przedstawiciel Echo Investment. Deweloper ten jest właścicielem działek w rejonie ul. Litewskiej, kupionych od prywatnych właścicieli, który odzyskali je od policji. – Warto, aby na nieruchomościach zamieszkali ludzie i nie wyjeżdżali z Poznania – dodał Aumiller.

Poprawki

Zdecydowana większość osób zabierających głos w dyskusji przeciwna była uchwaleniu przedłożonego planu. Stwierdzenie prezydenta Ryszarda Grobelnego, że projekt jest rozwiązaniem kompromisowym zebrana publiczność skwitowała ironicznym śmiechem. Prezydent zawnioskował o uchwalenie planu, aby można było gospodarować na terenach niekonfliktowych.
Radni musieli jednak najpierw zająć się wnioskami Krzysztofa Mączkowskiego, Katarzyny Kretkowskiej i Magdaleny Pauszek, mówiącymi o wyeliminowaniu w większym lub mniejszym stopniu zabudowy w rejonie ul. Litewskiej, Drzymały oraz przy parku Wodziczki od strony ul. Pułaskiego (Mączkowski wnioskował także o wprowadzenie zabudowy o charakterze kulturalnym w miejscu Rozbratu). Głosowanie pokazało jednak, że milcząca większość radnych nie podzieliła zdania oponentów i wszystkie trzy poprawki po kolei odrzucono.
Akceptację zyskała natomiast poprawka komisji ochrony środowiska i rewitalizacji, aby z zabudowy wyłączyć działki przylegające bezpośrednio do ulicy Litewskiej i przeznaczyć je na zieleń urządzoną, co tylko częściowo ograniczy zabudowę w tym rejonie.
Przyjęcie poprawki zdecydowało, że planu nie można już było poddać pod głosowanie. Potrzebna jest nowa procedura planistyczna w niezbędnym zakresie. Poprawki trzeba wyrysować w planie, następnie ponownie wyłożyć go do wglądu publicznego, zebrać uwagi.
Z przebiegu sprawy zadowoleni byli społecznicy, dla których walka o plan Sołacza nie zakończyła się.
Ta poprawka bije w całą procedurę – skwitował sprawę Andrzej Aumiller zapytany jak mocno decyzja radnych uderza w plany dewelopera. – Ale ta rada już się tym planem nie zajmie, bo kadencja kończy się jesienią.
Rozczarowania decyzją nie krył prezydent Grobelny. Do ponownego przystąpienia do uchwalenia planu może dojść za rok. A w tym czasie mogą wystąpić różne niepożądane zdarzenia, prowadzące do zabudowy, której nikt sobie nie życzy. Prezydent podkreśla też, że Sołaczowi nie brakuje zieleni – w przeciwieństwie do innych rejonów miasta, do których należałoby skierować pieniądze na zieleń.

x

Zobasz także

Światełko do Nieba

Światełkiem do Nieba zakończył się wczorajszy 32. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po raz kolejny ...

KPO dla Polski

Polska otrzyma ponad 5 mld euro zaliczki z KPO w ramach REPowerEU. pozytywna ocena przez ...

Święto radości i wolności

Poznań to takie miasto, gdzie narodowcom nie udaje się zawłaszczyć ani tego, ani żadnego innego ...

Biedacy i bogacze

Ponownie ustalono 10 najzamożniejszych gmin w Wielkopolsce. Oto one: Suchy Las – dochód gminy w ...

Zapomniany poznaniak

Kasper Goski We wrześniu do Biura Rady Miasta wpłynęło sporo nazewniczych projektów uchwał. Wśród proponowanych ...