Ukraina

Poznań na wysokościach

Czy w śródmieściu Poznania można budować budynki dwudziestoparo- trzydziestopiętrowe, czy też ma to być miasto w ,,średniej skali” – jak zakłada studium zagospodarowania przestrzennego? Niedawno w poznańskich mediach pojawiła się kwestia wysokości budynków, jakie można budować w śródmieściu Poznania. Zarzucono jednemu z największych poznańskich deweloperów, spółce Ataner, iż przy ul. Towarowej chce wybudować 90-metrowy biurowiec, wykorzystując swą pozycję i koneksje na rynku miejscowym. Tymczasem studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego ustala, iż w centrum miasta należy utrzymać aktualną skalę zabudowy, czyli maksimum 6 kondygnacji.
– Mój pogląd jest taki, że budynki wysokie wznosi się nie tam, gdzie nam się podoba, tylko tam, gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione i tam, gdzie taka koncepcja jest sensowna – mówi Andrzej Nowak, dyrektor Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta.
Jeśli spojrzymy na ten temat historycznie, to w minionych latach o wysokości budynków decydowały możliwości i uwarunkowania techniczne, ale także kwestie finansowe. Mieliśmy domy 5-kondygnacyjne, czyli 4-piętrowe tylko dlatego, że jak była jedna kondygnacja więcej, to potrzebna była winda. Dlatego granicą opłacalności były cztery piętra. Potem były domy mające 11 kondygnacji, bo do tej wysokości nie potrzeba było klatek ewakuacyjnych w przedsionkami przeciwpożarowymi, które pojawiały się powyżej. I kolejną barierą były tzw. szesnastki, co z kolei wynikało z tego, że mieliśmy takie dźwigi, które powyżej tej wysokości miały problem.
Pojawił się też zapis, że tylko niektóre miasta w okresie modernizmu mogły mieć domy wyższe. To była Warszawa, Katowice i aglomeracja trójmiejska. Stąd ściana wschodnia w Warszawie jest wysoka, a ściana wschodnia w Poznaniu jest niska do 11 kondygnacji.
– Teraz kiedy o budynku decyduje zasobność portfela o wysokości budynku decyduje ekonomia, bo problemy techniczne znikają – zauważa architekt miejski.
Kolejny argument to historyczne części miasta, gdzie zabudowa wysoka musi być szczególnie przemyślana. Nie można budować jak się chce ze względu na dziedzictwo. Takim elementem jest ścisłe centrum Poznania. Rozpoczęła się więc dyskusja o skali zabudowy w obrębie ringu Stübbena. Historycznie patrząc to jest ogród, w którym stoją ogromne budynki, bo przecież zamek cesarski ze swoimi wieżami w 1910 roku był bardzo wysoki na tle innej zabudowy. Z czasem miasto podwyższyło się w tym rejonie. Pierwszym budynkiem wyższym przy ringu był budynek początkowo Miastoprojektu, potem Pozbuildingu, a teraz Hichtiefu przy al. Niepodległości, który był pierwszym ,,wieżowcem” w Poznaniu. Potem przyszły następne.
– Jeśli chodzi o wysokość zabudowy w tym rejonie, to dziewictwo już dawno zostało utracone. To nie jest nic nowego. Budynek Uniwersytetu Ekonomicznego jest w ścisłym centrum i jest wysoki. Ponieważ w tamtym okresie pracowałem w Miastoprojekcie i pamiętam dyskusje wśród kolegów architektów, którzy wręcz ścigali się kto wyższy budynek zaprojektuje, kto będzie miał taką szansę – wspomina dyrektor Nowak. – I tak na przykład dom meblowy przy ul. Grunwaldzkiej jest o połowę obniżony, ponieważ był projektowany według założeń na najwyższy budynek w Poznaniu. Ale wówczas w połowie lat 70. okazało się, że inwestor nie ma takiego programu, aby tak wysoki budynek budować. I choć architekci bardzo chcieli budować wysoki budynek, to inwestor znacząco go obciął.
W tamtym czasie też pojawiły się budynki hotelu Polonez czy hotelu Poznań. Hotel Poznań powstał w wyniku konkursu architektonicznego na ścisłe centrum i w jego ramach zostały zaprojektowane dwa hotele o takiej wysokości. Teraz obok mamy Andersię, a także Poznańskie Centrum Finansowe. Tak więc wysokość rosła w miarę zmiany sytuacji ekonomicznej i potrzeby demonstrowania zamożności.
To nie wszystko. Przy al. Niepodległości, obok Collegium Altum UE firma deweloperska Wechta myśli o wybudowaniu około 100-metrowej Korona Tower, którą miał zaprojektować światowej sławy architekt Daniel Libeskind. Władze miasta z dumą prezentowały tę koncepcję na międzynarodowych targach nieruchomości MIPIM w Cannes. Wysokość tego obiektu limitowały tylko przepisy lotnicze (choć ostatnio jakoś cicho o tym projekcie).
– Potem pojawił się zapis, że powinniśmy trzymać się skali zapoczątkowanej na początku ubiegłego stulecia. I ta decyzja ciągle trwa, ale w sytuacji, gdy tyle budynków wysokich powstało wydaje się, że ta zasada jest już mocno spóźniona – stwierdza Andrzej Nowak. – Mamy kilka już takich studialnych opracowań, gdzie koledzy pokazują panoramy miasta i wskazują, że rejon ringu Stübbena przez to, że zaczynają go punktować budynki wyższe może być wyznacznikiem tego ścisłego centrum. Oczywiście tym razem wyznaczonych zasadami lotniska na Ławicy czyli do 100 metrów.
Ostatnio w bezpośrednim sąsiedztwie hotelu Polonez, a więc także przy ringu Stübbena, Urząd Marszałkowski uzyskał pozwolenie na budowę swej kilkunastopiętrowej siedziby.
Czy wobec tego plany Atanera wybudowania przy Towarowej 90-metrowego budynku, to wykorzystywanie pozycji w mieście, koneksji i chęć wymuszenia określonych decyzji?
– Jesteśmy na razie w fazie dyskusji, są to pewne propozycje, nie mamy jeszcze warunków zabudowy – mówi Ryszard Szulc, prezes spółki Ataner. – Ale sytuacja wygląda tak: mamy zabudowę placu Andersa, budynek Akademii Ekonomicznej, czy planowany obok budynek Libeskinda. Mało tego – na podstawie przepisów o przygotowaniach do Euro 2012 wydano warunki zabudowy dla Trigranitu na kilka budynków 90-metrowych przy dworcu kolejowym. Powstanie także wysoki budynek Urzędu Marszałkowskiego. Nie widzę więc powodu dlaczego my nie mielibyśmy dostać pozwolenia na budynek wyższy niż Delta. Nie można powoływać się na zapisy w studium uwarunkowań. Trzeba odwołać się do wizji urbanistycznej oraz oceny architekta miasta i miejskiego konserwatora zabytków, że coś będzie w tym miejscu pasowało. Przecież większość wyżej wymienionych wysokich budynków powstało i powstanie na terenach o takich samych zapisach w studium jak nasze tereny przy Delcie. Nie przesadzajmy, że w centrum Poznania nie można wybudować niczego powyżej sześciu kondygnacji.
– Tu nie ma sytuacji wymuszania. Na razie przede wszystkim nie ma takiego wniosku, słychać tylko, że coś takiego ma się tam pojawić – kwituje dyrektor Nowak. – Wniosek, który otrzymał warunki zabudowy jest niższy od obecnej Delty. Mówienie o wieżowcach w tym rejonie jest więc przedwczesne. A jak pojawią się projekty, to pojawią się w formie analizy urbanistycznej. Zderzą się dyskusje. Jedni będą uważali, że powinny być tam niskie budynki typu Pigmeje, a inni może będą mówili, że powinniśmy w tym rejonie koło targów, koło dworca, który za chwilę powstanie pokazać jakiś wyższy akcent. A w ciągu paru lat ruszy zabudowa wolnych torów. I tam wszyscy już się pogodzili, że budynki będą wyższe, ale wyznaczone przez granicę nalotu samolotów. Więc jeśli pojawi się budynek w sąsiedztwie obecnej Delty wyższy, to na pewno nie będzie to jakaś decyzja woluntarystyczna, jednoosobowa, tylko będzie poprzedzona dyskusją i z niej wyłoni się jaki tam może stanąć budynek. My zbyt chętnie dyskutujemy w kategoriach hamujących, a nie o tym co w danym miejscu może być.
Ostrzejsze rygory co do skali zabudowy na pewno powinny dotyczyć ścisłego centrum i zabudowy staromiejskiej. Choć i tu w opiniach decydentów w sprawie ładu przestrzennego pojawiają się różne punkty widzenia. Jak w przypadku dyskusji o kształcie budowanego Zamku Królewskiego na Wzgórzu Przemysła. Na fali krytyki wybranego historyzującego projektu pojawił się projekt architektury bardzo nowoczesnej zwieńczonej wysoką wieżą widokową. Projekt ten został ciepło przyjęty przez grono architektów, a także – o dziwo – przez miejską konserwator zabytków Marię Strzałko.
Bardzo często pojawiają się zapytania czy warunki zabudowy wydawane dla danego miejsca są zgodne ze studium zagospodarowania przestrzennego.
Zdaniem architekta miejskiego w tak postawionym pytaniu jest pułapka dla tego, kto ma odpowiedzieć na nie. Bo jeśli ktoś zadaje pytanie czy coś jest zgodne z czymś, to sugeruje, że powinno być zgodne. Natomiast w tym przypadku takiej konieczności nie ma. Należałoby zapytać jaka jest planowana wysokość dla danego miejsca i jak się ona ma do kierunkowego zapisu w studium. Czyli powinno być to odniesienie analityczne, a nie odniesienie warunkowe czy przepisowe. Warunki zabudowy nie muszą być zgodne ze studium, a w pytaniu tkwi pułapka. Według Andrzeja Nowaka jest to pytanie nieuprawnione.

x

Zobasz także

Światełko do Nieba

Światełkiem do Nieba zakończył się wczorajszy 32. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po raz kolejny ...

KPO dla Polski

Polska otrzyma ponad 5 mld euro zaliczki z KPO w ramach REPowerEU. pozytywna ocena przez ...

Święto radości i wolności

Poznań to takie miasto, gdzie narodowcom nie udaje się zawłaszczyć ani tego, ani żadnego innego ...

Biedacy i bogacze

Ponownie ustalono 10 najzamożniejszych gmin w Wielkopolsce. Oto one: Suchy Las – dochód gminy w ...

Zapomniany poznaniak

Kasper Goski We wrześniu do Biura Rady Miasta wpłynęło sporo nazewniczych projektów uchwał. Wśród proponowanych ...